hej. od wczoraj jesteśmy w domu czyli w czwartek cc a w sobotę do domu. szybko. lekarze nie wiedzieli że Maja jest okręcona pępowiną choć może podczas porodu zaczęli się domyślać poniewaz podczas skurczu i gdy mała się poruszała zaczęło spadać tętno. w ogóle męczyli mnie strasznie ponieważ dziecko się obniżało skurcze się nasilały a od 13 do 12 w nocy rozwarcie wciąż było takie same czyli 3 cm. i choć prosiłam o epidural to dopiero podali mi go o 21 kiedy już prawie mdlałam z bólu. 3 razy wkuwali mi się w kręgosłup ale mnie już tak bolało że było mi wszystko jedno tylko łzy mi płynęły po policzkach. wciąż mi zwiększali dawkę bo wciąż bolało aż na koniec okazało się że podjęli decyzję o cc. mąż się zapytał czy w znieczóleniu ogólnym czy częściowym i okazało się że częściowym i wpuścili go na salę operacyjną z aparatem.
o 23:58 wjeżdżałam na operacyjną a o 24:16 Maja była już na świecie , czyli w 18 minut się uwinęli z przygotowaniem mnie i z wyjęciem Majuni.
do 1 w nocy mnie szyli a o 2:00 dostałam maję tylko na pół godziny. od 24 - tej do 2 - giej mój mąż ją kangurował bo ja nie mogłam jej mieć na swoim brzuszku. potem dopiero o 5 rano ją zobaczyłam też przez chwilę bo cały czas ja badali. miała za niską temperaturę 36,1 stopni i próbowali jej podnieść cały czas. pozatym była pomarszczona jak rodzynek bo urodziła się w 2 dniu 43 tygodnia
tyle ją trzymali a ja się tak bałam że mogą jej zrobić krzywdę
na szczęście moja córcia jest zdrowa dostała 9 punktów w skali apgar czy jak to się pisze. punkt jej zabrali za kolor bo była fioletowa.
teraz na całym ciele schodzi jej skóra musi cierpieć ale przetrwamy to. pozdrawiam was wszystkie i dziękuję za gratulację .
za chwilę spróbóję wrzucić jej fotkę....






